środa, 2 marca 2016

Nie tylko Islam

Nim rzucisz kamieniem, by ukamieniować, piętnować, oskarżać



Islam dziś potępiany - co tu dużo szukać - przez naszą "kulturę" XXI wieku, za to, co robią jego fanatycy i odszczepieńcy. Sądzę, że to tak jest też trochę (idąc daleko idącym skrótem myślowym) , jakby na Polaków patrzeć z perspektywy potomków Czechów z Zaolzia, potomków Niemców z Pomorza, potomków rodzin żołnierzy Bandery czy chowanych w ortodoksyjnych poglądach Litwinów z czasów „Wodza który, który prowadzić miał Polaków na Kowno”. Wszyscy chowani ortodoksyjnej spuściźnie, z świadomością krzywd, które doznali, ba czasem pamiętali osobiście – nie kontemplując przyczyn, zdarzeń które do tego doprowadziły, wszyscy – są naznaczeni piętnem wrogości do Polaków jako takich. Nawet tych z Zakopanego. Oczywiście my to samo mamy w stosunku do Rosjan, wspomnianych Niemców, etc.

U źródeł leżą myślowe stereotypy, mity, kłamstwa, nieumiejętność pojmowania lub jego opaczna interpretacja. Jedynym lekarstwem jest zgłębianie wiedzy. Ale takie uczciwe, poszukujące i wyłapujące niuanse. Inaczej się nie da, bo dalej będziemy tkwili w przekonaniach. Spojrzeń podejrzliwych - krzywdzących siebie nawzajem, nasze wzajemne kultury, obyczaje, religie, etc. Stąd już bardzo blisko do agresji, nienawiści, wojen i całej gamy efektów ludzkiej (a właściwie nieludzkiej)  małostkowej głupoty i zezwierzęcenia.


Miałem to szczęście i to mi pomogło zadać sobie pytania hamujące nienawiść, skonfrontować stereotypy  bowiem chowałem się wśród rówieśników będących potomkami autochtonów Niemców na tzw. „Ziemiach Odzyskanych” i w śród rówieśników Ukraińców, których rodziny wywieziono południowego wschodu dzisiejszej Polski a wówczas PRLu w ramach akcji „Wisła”.
Takie doświadczenie pozwoliło mi na przyglądnięcie się i zaakceptowanie różnorodności kultur, religii, zwyczajów – bowiem dla siebie byliśmy bliscy. I mało nas chłopców kilku letnich obchodziło czy nasi rodzice do siebie wcześniej strzelali, czy tez nie. To nie był przejaw braku patriotyzmu. Wszyscy oni byli otumanieni efektami strasznych konsekwencji wojny, mordu, głodu i upodlenia ludzi.

http://www.sadistic.pl/nauka-i-technika-w-poczatkach-islamu-vt201711.htm
Mój Ojciec przyjechał z rodziną  zza Buga, z powiatu Dzisna, z przygranicznie ówczesnej Berezowki. Stąd wiedziałem od dziecka o 17 września. Przyjacielem domu był potomek oficera zamordowanego w Katyniu. Mój dziadek  Akowiec ponosił konsekwencje nieprzystosowania się do nowego, do PRL. Mama nauczycielka z Borów Tucholskich z ówczesnym nakazem pracy. Moi przyjaciele grekokatolicy jak relikwie trzymali ukryte w domach Tryzuby, czy lilijki z beretów oddziałów Bandery.

Wszystkich nas uczono jak to bandy Banderowców mordowały żołnierzy socjalistycznej Armii Ludowej. Że zabili Świerczewskiego. Jak się później okazało po latach generała alkoholika, który mimo że był najbardziej wykształconym frontowym generałem polskim, to poprzez swój alkoholizm, brak oceny i umiejętności przeciwstawienia się swoim przełożonym … doprowadził w ostatnich tygodniach walk do masakry tysięcy żołnierzy armii polskiej. Ale o tym nie uczono , to zdobyłem ucząc się sam i starannie przesiewając ludzkie historie, ludzkie tragedie. Sam doświadczając tego z czym musieli się mierzyć i generał świerczewski i moi wujowie i ciotki zza Buga. Śmiejąc się do rozpuku ogadawszy film „Sami swoi”, no bo kto ma sfilmowaną historie jako żywo swojej rodzinki? Zabużanie z całą pewnością w większości.

Wreszcie siedząc na strychu mojego kolegi którego rodzice nie wyjechali do Niemiec, przeglądaliśmy z wypiekami na twarzy „szwabskie” książki (atlas anatomiczny, śliczne ryciny ze swastyką, dokumenty z gapą, etc) To ten kolega oprowadzał nas po bunkrach  Wału Pomorskiego – choć wiedział o nich tyle co my, to  przecież był poniekąd tu u siebie od zawsze, nasi przecież przyjechali. To był nasz świat i świat naszych rodziców poranionych wojną, chcących żyć, cieszyć się kochać i „patologizować” racząc się zabużańskim samogonem śpiewając ukraińskie i niemieckie oraz polskie ludowe piosenki.
O jedno mieliśmy tylko pretensje do świata … że dobry Bóg nie poukładał świąt tak byśmy wszyscy w trójkę mogli biegać po kolei do siebie nawzajem przed, w trakcie i po. Bo na  przykład Jarek z Johanem (a właściwie dla bezpieczeństwa z Janem) przychodzili na Boże Narodzenie do mnie i obżeraliśmy się słodkościami, potem lecieliśmy do Johana czynić to samo, a dwa tygodnie później babcia Paraskiewia częstowała nas u siebie przepysznościami świątecznymi.

Obaj z Jarkiem mieliśmy „pretensje” do Johana, że ewangelicy nie mają inaczej rozłożonych świąt. Mielibyśmy trzy słodkie wyżery każdorazowo przy jakimkolwiek religijnym święcie … (SIC!)

Ten obraz pozwolił starać się rozumieć innych, poznać choć trochę różne spojrzenie na świat, uchronił przed mitami, stereotypami i dodał w prezencie otoczkę ciepła dzieciństwa. Co nie pozwoliło przyjmować tak jak leci wszystkich kłamstw propagandowych jakiekolwiek nacji, strony czy wyznania.

Miałem obitą buzię bo walczyłem gdy ktoś mówił o czarnym podniebieniu Ukraińców rzucałem się do walki z chłopakami, wrzeszcząc że jestem Ukraińcem. Miałem podbite oko mówiąc, że jestem Niemcem rzucając się na starszych od siebie gdy zaczepiali Johana. Wiem że nasze kultury się różniły, i różnią. Że przedstawiciele tychże kultur wiele złego uczynili sobie nawzajem. A czy moi Polacy nie mają nic sobie do zarzucenia? Teraz wiem, że cały mit „Super Polskości” mogę sobie rozbić o kant tyłka.

Historia a właściwie chichot jej sprawia, że tylko poszukiwanie wiedzy we wszelkich źródłach, i mądre jej analizowanie pozwala uniknąć nienawiści, przypisywaniu rzeczy których w niej nigdy nie było, albo było w niej zupełnie inaczej. 
Że nacjonalizm, fanatyzm to chore rzeczy, które do niczego dobrego nie doprowadzają, że bycie człowiek to trudne ale i piękne może być. Tylko ile trzeba mądrości, poświęcenia, ryzyka by tego doświadczyć.
Teraz przeraża taki widok i skojarzenie z Islamem.
Jakże jest takie kodowanie  pojeć niebezpieczne, to możemy
sami doświadczyć broniąc sie prze nazywaniem faszystowskich
niemieckich obozów śmierci .... polskimi obozami śmierci.
Stąd ten film o Islamie, w Europie. Kiedy średniowieczne nacje Europejczyków nie miały jak się nawet intelektualnie równać do poziomu i zaawansowania ówczesnych Muzułmanów. Dziś jakby sobie tak popatrzyć do własnego wnętrza trudno wykrzesać nici sympatii dla kultury arbaskie. Ale jesteśmy dziećmi epoki mediów, to one kształtują naszą psychikę, nastawienie, etc.
Już prawie dwa lata upływają jak moją internetową znajomą z Pendżabu, rówieśnicę ongiś studiującą w Polsce (Bathha Guttha była Hindu) zamordował  separatysta pakistański, muzułmanin, fanatyk islamski.
(Który - z tego co zrozumiałem z przekazu Jej brata Hamira o tym wydarzeniu - uciekł do Pakistanu i ślad po nim zaginął. Był Jej studentem)
To między innymi z powodu tej śmierci, z powodu tych listów które do siebie pisywaliśmy porównując oglądy innych kultur, nacji. To powodu niedościgłego dla mnie sposobu widzenia Bathhy w e wszystkim tej lepszej, ciekawej i pociągającej duchowością strony staram się iść tym samym tropem. Staram się dzielić osobistym stosunkiem do innych, staram się pokazywać na … jak umiem i potrafię to czynić, by lepić, a nie dzielić ludzi, kultury, religie – wszak jesteśmy mieszkańcami tej samej budowli, konstrukcji i tego samego gatunku. Głupio by było nie znać sąsiada z klatki schodowej.

A tak przecież jest, i wielu administratorom tego samego domu zależy na tym by tak było. Więc miejmy własny rozum, i zacznijmy od siebie, zadbajmy o własną klatkę schodową! Potem o blok, podwórko, ulicę, dzielnicę itd.
To od wzajemnych stosunków i umiejętności komunikacji, zależeć będzie komfort naszego mieszkania tutaj. A może wspólne wyprawy gdzieś dalej, i dalej. Poznajmy się i uczmy wzajemnie się samych siebie. Bo zabijać, oskarżać, jest bardzo łatwo. Trudniej to naparawiać, a szkoda czasu i naszego życia.
Ono jest takie krótkie....

Krzysztof Hajbowicz

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Print Friendly and PDF