Na podstawie książki "Święty koszmar" James`a A. Haught`a
Fanatyzm w jakiejkolwiek postaci jest z gruntu zły. Zakłada, że inni się mylą i tylko „ja” mam rację. W imię tej racji i tego „pewnego siebie ja” giną fizycznie i społecznie jednostki, rzesze ludzi, całe społeczności. Fanatyzm jest nie do przyjęcia nawet gdyby się człek uparł i podążył altruistycznie za fanatykiem, w imię empatii, chęci zrozumienia, lubo poszukiwań kompromisów. W imię „tej racji” niepodważalnej i „jedynej słusznej” łatwo stracić głowę. Ale nie łudźmy się nie tylko teraz, przytaczając ostatnie wydarzenia i ganiąc arabów (co jest głupie, bo oni stereotypowo myślą również o Europejczykach). To do niczego dobrego nie prowadzi. Może wiec warto się pochylić i zastanowić nad problemem, zanim znów powtórzymy jakiś frazes, jakiś stereotyp myślowy, etc.
To trochę przypomina pewien płaski dowcip. Turysta Europejczyk na jednej z wysp Polinezji.
- Słyszałem, że na waszej wyspie żyją jeszcze ludożercy!
- Już nie! – mówi miejscowy – Wczoraj zjedliśmy ostatniego!
„Człowiek nigdy nie czyni zła tak starannie i tak chętnie, jak wtedy, gdy działa z pobudek religijnych" - stwierdził niegdyś Blaise Pascal.
Do historii przeszły także słowa Jonathana Swifta, który w swych rozważaniach nad okrucieństwami popełnianymi od wielu stuleci w imię kościoła i religii skonstatował: „Religii mamy w sam raz tyle, ile trzeba, by móc nienawidzić się wzajemnie, za mało jednak, byśmy mogli się kochać".
(...) Zabójstwo dla Boga i w imię Boga, zjawisko stare jak świat, osiągnęło swoją przerażającą kulminację 11 września 2001 roku. Zbrodnia, której dopuściła się nieliczna grupa szukających śmierci fanatyków, przyjęła niepojęte rozmiary. (…)
Do historii przeszły także słowa Jonathana Swifta, który w swych rozważaniach nad okrucieństwami popełnianymi od wielu stuleci w imię kościoła i religii skonstatował: „Religii mamy w sam raz tyle, ile trzeba, by móc nienawidzić się wzajemnie, za mało jednak, byśmy mogli się kochać".
(...) Zabójstwo dla Boga i w imię Boga, zjawisko stare jak świat, osiągnęło swoją przerażającą kulminację 11 września 2001 roku. Zbrodnia, której dopuściła się nieliczna grupa szukających śmierci fanatyków, przyjęła niepojęte rozmiary. (…)
Dlaczego? Dlaczego ktoś miałby popełnić tak okrutny i samobójczy czyn? Pytanie to zadawały sobie miliony ludzi na całym świecie. Jakie mogły być motywy tego szaleńczego zamachu? Przyczyn upatrywano w różnicach kulturowych, w amerykańskiej polityce zagranicznej lub zderzeniu cywilizacji. Co zdumiewające, w większości przypadków nie zwracano uwagi na fakt, że ów akt ludobójstwa był jednocześnie aktem wiary, jednym z tysięcy okrucieństw i niegodziwości, które w ciągu stuleci popełniono w imię wiary religijnej(...)
(…) Zszokowana ludzkość zrozumiała, że kilkunastu uzbrojonych w noże mężczyzn może porwać cztery amerykańskie samoloty pasażerskie i wykorzystać je do samobójczego ataku na wieżowce World Trade Center w Nowym Jorku i siedzibę Pentagonu w Waszyngtonie. W wyniku ataku nowojorskie wieże i fragment budynku rządowego w stolicy USA obróciły się w ruiny. Zginęło ponad 3 tysiące osób, wśród nich sami zamachowcy. Znalezione w bagażu zabójców zeszyty zapełnione były modlitwami. Każde zawarte w nich słowo dotyczyło Boga i wiary (...)
(…)Według legendy wyprawy krzyżowe były wspaniałą, romantyczną przygodą, w której pierwszoplanową rolę odgrywali szlachetni rycerze w płaszczach zdobnych w karmazynowe krzyże. Tymczasem krucjaty były jednym wielkim koszmarem, odrażającym pasmem zbrodni, gwałtów i grabieży popełnianych w imię wiary, która więcej miała wspólnego z magią niż z religią. Krzyżowcy zabili niemal równie wielu chrześcijan i Żydów, co muzułmanów, którzy byli ich oficjalnym wrogiem.
Papież Urban II ogłosił pierwszą krucjatę w roku 1095. Jej celem miało być wyzwolenie Ziemi Świętej z rąk niewiernych. Zewsząd rozlegało się wołanie: Deus Vult (Taka jest wola boża).
W 1766 roku w Abbeville we Francji, kawalera De la Barre, który liczył sobie wówczas nie więcej niż dziesięć lat, oskarżono o śpiewanie bezbożnych pieśni, kpiny z najświętszej Maryi Dziewicy, uszkodzenie krucyfiksu i odmowę zdjęcia kapelusza, gdy w pobliżu przechodziła procesja. W owym czasie nieposłuszeństwo wobec kościoła było karane śmiercią. Młodzieńca skazano na obcięcie języka i prawej ręki oraz - jakby inaczej - na spalenie na stosie.(…)
W jedną z niedzielnych poranków 1983 roku, w Darkley, w Północnej Irlandii, grupa katolickich terrorystów uzbrojonych w broń automatyczną wdarła się do protestanckiego kościoła i otworzyła ogień do obecnych, zabijając trzech i raniąc siedmiu uczestników nabożeństwa. To tylko jeden z wielu setek przykładów podobnych dramatów, które kosztowały życie blisko 3 tysiące osób w okresie trwających dwadzieścia lat konfliktów religijnych w tym kraju.
(...) Konflikt Izraelczyków z Palestyńczykami, który trwa ze zmiennym nasileniem od kilkudziesięciu lat, w latach dziewięćdziesiątych nabrał bardziej religijnego charakteru. W ostatniej dekadzie dwudziestego wieku sfrustrowani młodzi muzułmanie masowo przyłączali się do takich organizacji terrorystycznych, jak Hezbollah (Partia Boga), Islamski Dżihad (Święta Wojna) i Hamas (to słowo utworzone z pierwszych liter nazwy Islamski Ruch Oporu, w języku arabskim znaczy „gorliwość"). Poza walkami pomiędzy uzbrojonymi w kamienie arabskimi młodzieńcami i używającymi nowoczesnej broni żydowskimi żołnierzami, po obu stronach coraz częściej dochodzi do konfliktów na tle religijnym (...)
(...) W 1992 roku bośniaccy muzułmanie opowiedzieli się za oddzieleniem się tej republiki od Jugosławii i utworzeniem niepodległego państwa. Mieszkający w Bośni prawosławni Serbowie przestraszyli się, że rządy w kraju przejmą islamscy fundamentaliści, i wystąpili przeciw muzułmańskiej większości. Wkrótce wybuchły walki między prawosławnymi Serbami, katolickimi Chorwatami i bośniackimi muzułmanami. Po zakończeniu okrutnej wojny domowej w Bośni, w roku 1999 muzułmanie i prawosławni chrześcijanie starli się w pobliskim Kosowie, a w roku 2001 podobny scenariusz powtórzył się w Macedonii(...)
(...) W roku 1980 w mieście Moradabad w indyjskim stanie Uttar Pradeś zwykła świnia stała się przyczyną zamieszek i mordów, w których udział wzięto kilkuset bogobojnych muzułmanów i hindusów. Zwierzę wywołało gniew wyznawców Allacha, wkraczając na teren, uznawany przez nich za święty. Muzułmanie, którzy uważają świnię za wcielenie szatana, zarzucili hindusom, że ci rozmyślnie zapędzili zwierzę w zakazane miejsce. Ogarnięci szałem wyznawcy obu religii mordowali się wzajemnie przy użyciu kijów i noży. W rozruchach, które objęty kilkanaście miast, życie straciło ponad 200 osób.(...)
Carl Sagan pisał kiedyś o małej błękitnej kropce gdzieś w entourage, na peryferiach ogromu gwiazd Drogi Mlecznej, naszej galaktyki. W ogromie gromad galaktyk i ich super gromad. Na tle tej przestrzeni nawet nie widocznej z krańca naszego rodzimego układu (jeden z Voyagerów na polecenie z Ziemi zrobił zdjęcie przed wejściem w pas Kuipera). Na tej błękitnej kropce, w ogromie oceanów, na skrawkach suchego lądu ludzie od lat biją się na śmierć i życie, udowadniając sobie nawzajem, który z ich bogów jest większy i mądrzejszy. Bo to ich Bóg stworzył to wszystko! Na obraz i podobieństwo ich samych, i wybrał naród, lub grupę. Ci którzy nie wierzą w ich boga są poganami. Kłopot w tym, że ci inni myślą podobnie tylko odwrotnie. Tak od wieków trwają wojny by udowodnić, że ten czy inny Bóg jest większy. A zabijający niewiernych wiedzą, są święcie przekonani, że to w właśnie w jego imieniu walczą. Sagan był Żydem, astrofizykiem.
Na dzień 1 stycznia 2016 roku Voyager 2 znajdował się w odległości ponad 16 456 000 000 km (109,971 au) od Słońca, w punkcie o współrzędnych równikowych: deklinacja (J2000) -56° 48', rektascensja (J2000) 19h 56m i współrzędnych ekliptycznych: szerokość ekliptyczna -35,6°, długość ekliptyczna 290,0°. Sonda oddala się od Słońca z prędkością 15,381 km/s (czyli 55 372 km/h = 3,242 au rocznie) w kierunku gwiazdozbioru Pawia[15][16][17].
Około roku 40 176 Voyager 2 minie gwiazdę Ross 248 w gwiazdozbiorze Andromedy w najmniejszej odległości wynoszącej 1,65 roku świetlnego, a za około 294 000 lat minie, w odległości około 4,32 lat świetlnych, najjaśniejszą gwiazdę ziemskiego nieba - Syriusza w gwiazdozbiorze Wielkiego Psa
Papież Urban II ogłosił pierwszą krucjatę w roku 1095. Jej celem miało być wyzwolenie Ziemi Świętej z rąk niewiernych. Zewsząd rozlegało się wołanie: Deus Vult (Taka jest wola boża).
W 1766 roku w Abbeville we Francji, kawalera De la Barre, który liczył sobie wówczas nie więcej niż dziesięć lat, oskarżono o śpiewanie bezbożnych pieśni, kpiny z najświętszej Maryi Dziewicy, uszkodzenie krucyfiksu i odmowę zdjęcia kapelusza, gdy w pobliżu przechodziła procesja. W owym czasie nieposłuszeństwo wobec kościoła było karane śmiercią. Młodzieńca skazano na obcięcie języka i prawej ręki oraz - jakby inaczej - na spalenie na stosie.(…)
W jedną z niedzielnych poranków 1983 roku, w Darkley, w Północnej Irlandii, grupa katolickich terrorystów uzbrojonych w broń automatyczną wdarła się do protestanckiego kościoła i otworzyła ogień do obecnych, zabijając trzech i raniąc siedmiu uczestników nabożeństwa. To tylko jeden z wielu setek przykładów podobnych dramatów, które kosztowały życie blisko 3 tysiące osób w okresie trwających dwadzieścia lat konfliktów religijnych w tym kraju.
(...) Konflikt Izraelczyków z Palestyńczykami, który trwa ze zmiennym nasileniem od kilkudziesięciu lat, w latach dziewięćdziesiątych nabrał bardziej religijnego charakteru. W ostatniej dekadzie dwudziestego wieku sfrustrowani młodzi muzułmanie masowo przyłączali się do takich organizacji terrorystycznych, jak Hezbollah (Partia Boga), Islamski Dżihad (Święta Wojna) i Hamas (to słowo utworzone z pierwszych liter nazwy Islamski Ruch Oporu, w języku arabskim znaczy „gorliwość"). Poza walkami pomiędzy uzbrojonymi w kamienie arabskimi młodzieńcami i używającymi nowoczesnej broni żydowskimi żołnierzami, po obu stronach coraz częściej dochodzi do konfliktów na tle religijnym (...)
(...) W 1992 roku bośniaccy muzułmanie opowiedzieli się za oddzieleniem się tej republiki od Jugosławii i utworzeniem niepodległego państwa. Mieszkający w Bośni prawosławni Serbowie przestraszyli się, że rządy w kraju przejmą islamscy fundamentaliści, i wystąpili przeciw muzułmańskiej większości. Wkrótce wybuchły walki między prawosławnymi Serbami, katolickimi Chorwatami i bośniackimi muzułmanami. Po zakończeniu okrutnej wojny domowej w Bośni, w roku 1999 muzułmanie i prawosławni chrześcijanie starli się w pobliskim Kosowie, a w roku 2001 podobny scenariusz powtórzył się w Macedonii(...)
(...) W roku 1980 w mieście Moradabad w indyjskim stanie Uttar Pradeś zwykła świnia stała się przyczyną zamieszek i mordów, w których udział wzięto kilkuset bogobojnych muzułmanów i hindusów. Zwierzę wywołało gniew wyznawców Allacha, wkraczając na teren, uznawany przez nich za święty. Muzułmanie, którzy uważają świnię za wcielenie szatana, zarzucili hindusom, że ci rozmyślnie zapędzili zwierzę w zakazane miejsce. Ogarnięci szałem wyznawcy obu religii mordowali się wzajemnie przy użyciu kijów i noży. W rozruchach, które objęty kilkanaście miast, życie straciło ponad 200 osób.(...)
To tytułem wstępu do tej smutnej w przesłaniu i faktografii ksiązki
Carl Sagan pisał kiedyś o małej błękitnej kropce gdzieś w entourage, na peryferiach ogromu gwiazd Drogi Mlecznej, naszej galaktyki. W ogromie gromad galaktyk i ich super gromad. Na tle tej przestrzeni nawet nie widocznej z krańca naszego rodzimego układu (jeden z Voyagerów na polecenie z Ziemi zrobił zdjęcie przed wejściem w pas Kuipera). Na tej błękitnej kropce, w ogromie oceanów, na skrawkach suchego lądu ludzie od lat biją się na śmierć i życie, udowadniając sobie nawzajem, który z ich bogów jest większy i mądrzejszy. Bo to ich Bóg stworzył to wszystko! Na obraz i podobieństwo ich samych, i wybrał naród, lub grupę. Ci którzy nie wierzą w ich boga są poganami. Kłopot w tym, że ci inni myślą podobnie tylko odwrotnie. Tak od wieków trwają wojny by udowodnić, że ten czy inny Bóg jest większy. A zabijający niewiernych wiedzą, są święcie przekonani, że to w właśnie w jego imieniu walczą. Sagan był Żydem, astrofizykiem.
Na dzień 1 stycznia 2016 roku Voyager 2 znajdował się w odległości ponad 16 456 000 000 km (109,971 au) od Słońca, w punkcie o współrzędnych równikowych: deklinacja (J2000) -56° 48', rektascensja (J2000) 19h 56m i współrzędnych ekliptycznych: szerokość ekliptyczna -35,6°, długość ekliptyczna 290,0°. Sonda oddala się od Słońca z prędkością 15,381 km/s (czyli 55 372 km/h = 3,242 au rocznie) w kierunku gwiazdozbioru Pawia[15][16][17].
Około roku 40 176 Voyager 2 minie gwiazdę Ross 248 w gwiazdozbiorze Andromedy w najmniejszej odległości wynoszącej 1,65 roku świetlnego, a za około 294 000 lat minie, w odległości około 4,32 lat świetlnych, najjaśniejszą gwiazdę ziemskiego nieba - Syriusza w gwiazdozbiorze Wielkiego Psa
Zebrał, spisał i pochylił się nad problemem dzieląc się tym z Państwem
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz