środa, 15 marca 2017

O tempora! O mores!

Z szacunkiem dla osób, które wierzą. Nieważne w co i jak. Byleby to ich wewnętrzne przekonanie transcendencji nie szkodziło innym. To sprawa wewnętrzna każdej świadomej swego istnienia Osoby (istoty) Zbiór takich osób nie zawsze jest jednorodny. 

Są ludzie urodzeni w otoczeniu różnych przekonań, które przejmują je często jako własne, dojrzewają do nich, lub różnych  innych. Nie są ani lepsi ani gorsi od innych inaczej myślących. Nie może być tak, aby jedna grupa zawładnęła i podzieliła społeczność, której tak potrzebna teraz jedność. Sądzę jak nigdy dotąd. Bowiem nie przetrwamy jako naród. Jeśli mamy oczywiście myśleć o demokracji jako ten naród.

Nie ma we mnie zgody, nie wiem jak w Was,  ale we mnie nie ma, by jeden wpływowy osobnik lub kilku, próbowało naruszyć, tak delikatną, równowagę granic, których przekraczać nie wolno żadnemu politykowi.  

Już za poprzedniej kadencji Sejmu omal nie uchwalono świętowanie rocznicy „bohaterskiej” obrony Jasnej Góry przed Szwedami podczas ”Szwedzkiego Potopu”.  No to Sienkiewicz górą. Dobrze, że sami zakonnicy (Paulini) pomogli obalać sienkiewiczowski mit kolubryn, ilości zabitych i „bohaterstwa” księdza Kordeckiego. Notabene obraz był w tym czasie pod obecnym Głogówkiem w innym klasztorze Paulinów. 

Z pełnym szacunkiem dla braci Katolików obchodźcie sobie swoje rocznice, przekonania  w skupieniu i ciszy umysłów  oraz ”serc. Jeśli coś komuś narzucimy, to czym się różnimy od tak potępianych przez wielu Islamistów.  Czym się różnimy od rodziny Kim Dzong`ów, itp. 

Polecam fragment z książki Carla Sagana;

Spójrz ponownie na tą kropkę. To Nasz dom. To my. Na niej wszyscy, których kochasz, których znasz. O których kiedykolwiek słyszałeś. Każdy człowiek, który kiedykolwiek istniał, przeżył tam swoje życie. To suma naszych radości i smutków. To tysiące pewnych swego religii, ideologii i doktryn ekonomicznych. To każdy myśliwy i zbieracz. Każdy bohater i tchórz. Każdy twórca i niszczyciel cywilizacji. Każdy król i chłop. Każda zakochana para. Każda matka, ojciec i każde pełne nadziei dziecko. Każdy wynalazca i odkrywca. Każdy moralista. Każdy skorumpowany polityk. Każdy wielki przywódca i wielka gwiazda. Każdy święty i każdy grzesznik w historii naszego gatunku, żył tam. Na drobinie kurzu zawieszonej w promieniach Słońca. Pomyśl o rzekach krwi przelewanych przez tych wszystkich imperatorów, którzy w chwale i zwycięstwie mogli stać się chwilowymi władcami fragmentu tej kropki. Naszym pozą. Naszemu urojonemu poczuciu własnej ważności, naszej iluzji posiadania jakiejś uprzywilejowanej pozycji we wszechświecie, rzuca wyzwanie ta oto kropka bladego światła.


niedziela, 13 listopada 2016

Detronizacja egocentryzmu?

Kiedyś oglądałem z zainteresowaniem brytyjski kilkuodcinkowy serial dokumentalny Davida Attenborough`a „Prywatne życie roślin”.
Byłem szczerze zafascynowany takim spojrzeniem na rośliny, na ich sposoby „poruszania się”, przemyślności, walki etc.


W recenzji tamtego serialu czytamy "Rośliny potrafią chodzić, potrafią latać, pełzać ale i wybuchać. Wydaje się, że niektóre potrafią nawet widzieć lub myśleć. Nie wierzycie? Sir David Attenborough odkrywa przed nami świat roślin jakiego do tej pory nie znaliśmy. We wszystkich dotychczasowych produkcjach rośliny stanowiły jedynie tło dla przedstawienia życia zwierząt. Ta jedyna w swoim rodzaju seria, po raz pierwszy pokazuje, że świat roślin jest tak samo ciekawy i pełen dramatycznych wydarzeń, jak świat ssaków lub ptaków."

Ten film poniżej należy do tego samego specyficznego gatunku spojrzenia co tamten. Teraz już mniej emocjonalnie odbieram takie dla mnie już oczywistości. Nie dlatego, że spowszedniały. Dlatego ze przyjąłem ten tok myślenia i świat roślin traktuje z należną mu estymą i szacunkiem.

Czasem nam ludziom wydaje się … wydaje się wiele rzeczy które tak naprawdę są od czapy. Które wynikają z naszej niewiedzy a przez to egocentryzmy, przedkładania swego wszystkiego przed innymi a nie trzymanie się swojego miejsca. Taka rozbuchana bezzasadnie mniemanologia i pewność bycia najinteligentniejszym, „najwszystkim”, „najcośtam” jeszcze prowadziła w historii do tragedii.

Niestety i będzie dalej prowadzić – jeśli się nie pozbędziemy (w imię chociażby) pokory przed wielkością tego co nas otacza - swej ksenofobi, swego rzeczywistego miejsca w szeregu i wzniesienia się na wyżyny chociaż odrobiny zrozumienia innych. 

Innych nie oznacza tu ludzi, oznacza znaczenie więcej niż też roślin.
I nie oznacza to, że jest to wbrew jakiemukolwiek pojęciu porządku, Boga lub jak to by nazwać inaczej. Nie przeczy – bowiem w swej małości tak naprawdę maluczko cokolwiek wiemy.

Ale właśnie ta chęć poznania, zrozumienia, etc. – jest w sama w sobie piękna i BOSKA. Owszem można zatrzymać się na poziomie przekonań własnych, podpartych przekonaniami innych takich samych niewiedzących jak my. Ale wówczas następuje regres a nie rozwój.

To już przerabialiśmy z płaską ziemia, słońcem w środku, galaktyką, wszechświatem i wymiarami jedynymi i słusznymi :o) Tak jak z pojmowaniem atomu, ilości cząsteczek, budowy i odległości…

Kłopot, że żyjemy krótko, często wywalamy głową, barkiem już kiedyś otwarte drzwi – ciągle pewni swojej wyjątkowości. Dobry Bóg Stwórca pewnie ma z nas niezły ubaw. A ponieważ zakładamy, że jest dobry i w to wierzymy … jest dla nas nadzieja w Jego poczuciu humoru.

P.S. Głowonogi są inteligentniejsze od ludzi, wróbel cwaniak ma też sporo więcej niż mu w swym egoizmie przypisywaliśmy. Teraz okazuje się, że zagajniki są równie inteligentne co poniektórzy (jeśli nie bardziej) z nas.
Jeśli tak przyglądnąć się historii utraty liderowania w czołówce peletonu – to nie wygląda to najlepiej. Chociaż, gdy zwalimy ze swoich patrzydełek i myślenia swoistą zaćmę, mgłę to może nagle odkryjemy że jesteśmy częścią czegoś wspaniale wielkiego. Równie ważną, ale nie najważniejszą. Co powinno cieszyć, to to, że mamy przywilej być! To powinno nas wprawiać w swoistą pokorną dumę z bycia. Nie wiem jak Was, bo mnie wprawia.
Krzysztof Hajbowicz



Opublikowany 21.01.2013
Zdecydowana większość ludzi nie podejrzewałaby roślin o jakiekolwiek przejawy inteligencji. Inaczej twierdzi międzynarodowa grupa naukowców. Czy możliwe jest, że rośliny myślą i są zdolne do uczuć?

W ciągu ostatnich lat mała, ale stale się powiększająca grupa badaczy z Austrii, Niemiec, Włoch, Japonii, Południowej Afryki, Wielkiej Brytanii i USA rozwinęła nową dziedzinę naukową zwaną neurobiologią roślin. Ich odkrycia podważają istnienie tradycyjnych granic pomiędzy światem fauny a światem flory. Jak się okazuje, rośliny prawdopodobnie mogą rozwijać procesy poznawcze, które do tej pory były zarezerwowane tylko dla ludzi i zwierząt. W efekcie może to oznaczać, że są zdolne do myślenia.
Dokument "Inteligencja roślin" to kreatywnie przedstawione naukowe śledztwo. W filmie wykorzystano specjalistyczne fotografie oraz nowoczesne techniki komputerowe, umożliwiające ukazanie w unikalny sposób ujmującego świata roślin z perspektywy badawczych eksperymentów i doświadczeń.
  • Kategoria

  • Licencja

    • Standardowa licencja YouTube

środa, 5 października 2016

Skumbrie w tomacie, skumbrie w tomacie , chcieliście (...) no to Ją macie !

Epidemia próchnicy w Polsce - brakuje profilaktyki


Według mojej wiedzy w Ministerstwie Zdrowia jest tylko jedna osoba wyznaczona do zajmowania się sprawami stomatologii. Tak było przez długie lata. To zbyt mało. Brak odpowiedniej polityki przekłada się na negatywną sytuację jaką mamy w opiece stomatologicznej – mówi profesor Marek Ziętek, rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

Stomatolodzy alarmują - ponad 90 proc. dzieci ma próchnicę, a niemal 90 proc. dorosłych cierpi na choroby przyzębia. Powodów tak złej sytuacji jest wiele. Lekarze uważają, że pieniądze na leczenie w ramach funduszu są niewystarczające. Brakuje programów profilaktycznych i ujednoliconych działań w ministerstwie. Polacy także nie dbają o uzębienie.

Epidemia próchnicy

Na podstawie danych medycznych można śmiało już mówić o epidemii próchnicy i chorób przyzębia. Pod względem stanu uzębienia zajmujemy jedne z ostatnich miejsc w Europie. Ponad 40 proc. osób  po 65 roku życia nie ma zębów, a 4 proc. Polaków między 35 - 44 rokiem życia jest bezzębnych. Ponad 80 proc. osób wymaga zabiegów usuwających kamień nazębny. Nie lepiej wygląda sytuacja wśród dzieci i młodzieży.

- Przerażający jest fakt, że co drugi trzylatek ma próchnicę, a w grupie wiekowej do 18. roku życia ponad 90 proc. dzieci ma chore zęby - wyjaśnia prof. Dorota Olczak-Kowalczyk, konsultantka krajowa ds. stomatologii dziecięcej.

Lekarze dentyści alarmują i informują - zły stan zdrowia jamy ustnej wpływa negatywnie na cały organizm i powoduje choroby serca, płuc, cukrzycę.

Za późno do dentysty

Zdaniem stomatologów wpływ na tak tragiczną sytuację ma niewłaściwa higiena jamy ustnej - myjemy zęby rzadko i niewłaściwe, nie chodzimy także regularnie do dentysty. Ponad 50 proc. dojrzałych Polaków odwiedza go rzadziej niż raz w roku i tylko wtedy, gdy mają dolegliwości bólowe albo wypadła im plomba.

Wciąż powszechne jest przekonanie, że zębów mlecznych się nie leczy, bo i tak wypadną, a rodzice na pierwszą wizytę stomatologiczną z maluchem wybierają się za późno.

Zbyt mało pieniędzy na leczenie

Środowisko stomatologiczne uważa, że środki państwowe przeznaczone na leczenie zębów są wciąż za małe. W roku 2008 na leczenie stomatologiczne przeznaczono 4,2 proc. budżetu NFZ, w 2009 roku koszty wyniosły 3,37 proc., w 2015 roku już tylko 2,73 proc., w 2016 roku nastąpił kolejny spadek do 2,56 proc.

Finanse nie będą lepsze także w przyszłym roku. Zaplanowane wydatki na leczenie stomatologiczne na 2017 r. to zaledwie 2,49 proc. całości budżetu NFZ.

Oznacza to, że fundusz na leczenie zębów na jedną osobę ubezpieczoną przeznacza 47,23 zł. Dentyści uważają, że posadzenie pacjenta na fotelu kosztuje 30 zł. Za pozostałe 20 zł niewiele można zrobić.

Nie każdego stać na dentystę
To nie wszystkie przyczyny tej sytuacji. Nie każdy gabinet ma podpisaną umowę z funduszem, a wiele osób nie stać na zabiegi w gabinetach prywatnych. Nie wszystkie też zabieg stomatologiczne są refundowane. W ramach NFZ dorosłym przysługuje m.in. tylko leczenie kanałowe zębów przednich, raz na pięć lat darmowa proteza, a co dwa lata jej naprawa.

Wizyty na fundusz szybko się wyczerpują, bo chętnych jest wiele, a i czas oczekiwania nie należy do najkrótszych. Nie w każdej szkole jest gabinet dentystyczny.

Lekarze mają pomysły i działają

Naczelna Rada Lekarska wysłała do Ministerstwa Zdrowia pismo z prośbą o zwiększenie puli pieniędzy na leczenie stomatologiczne. Zarówno na opiekę stomatologiczną dla dzieci, jak i dorosłych.

Środowisko stomatologów widzi także potrzebę większych działań profilaktycznych prowadzonych przez państwo.

- Musimy określić kto najbardziej potrzebuje wsparcia. Myślimy, że akcje i programy wskazane są wśród dzieci od trzeciego do szóstego roku życia, bo ta grupa nigdy nie była objęta programem profilaktycznym. Działania potrzebne są wśród gimnazjalistów – twierdzi dr Leszek Dudziński,wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

Kolejny postulat środowiska lekarskiego to stworzenie biura ds. stomatologii

- W ministerstwie jest kilka departamentów i każdy zajmuje się czym innym. Postulowaliśmy o to, by w resorcie zdrowia powstało biuro ds. stomatologii, żeby można wszystkie problemy rozwiązywać w jednym miejscu. Chcemy, by powstała pewnego rodzaju struktura, która byłaby odpowiedzialna za kształtowanie polityki w zakresie opieki stomatologicznej w Polsce - podkreśla dr Leszek Dudziński.

Z kolei profesor Marek Ziętek, rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu uważa, że jedna osoba zajmująca się stomatologią w resorcie zdrowia, to za mało. - Pamiętajmy, że 1/5 wszystkich lekarzy to stomatolodzy. Potrzebnych jest więcej osób, które zajęłyby się opieką stomatologiczną począwszy od dzieci, kończąc na ocenie kontraktów. Taka sytuacja ma wpływ na to, co się dzieje w stomatologii, przekłada się na fatalny stan uzębienia Polaków - zaznacza.

Co na to Ministerstwo Zdrowia? Wciąż każe nam czekać na swój komentarz..

Dorota Krupińska-Ziętkowska

Absolwentka filologii polskiej i słowiańskiej. Od wielu lat związana z mediami, specjalizuje się w pisaniu reportaży. Pracę dziennikarską zaczęła w Tygodniku Lubelskim. Od 2008 pracowała w gazecie Moje Miasto Lublin, gdzie zajmowała się m.in. tematyką zdrowotną i społeczną, następnie z Polska Press, gdzie pisała teksty do wydania magazynowego. W abcZdrowie.pl od 2016 roku.


źródło;
https://portal.abczdrowie.pl/epidemia-prochnicy-w-polsce-brakuje-profilaktyki

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Faryzeusze i saduceusze

Czasem myślę, że tak naprawdę niewiele się w pewnych obszarach różnimy od naszych przodków. To nie chodzi o genetykę, tu chodzi o zachowania. A przodkowie nie muszą być z prostej linii. Bo jak uznać się za potomka Egipcjan kiedyś Słowianin?! 

Zachowania zaś te same co kilka tysięcy lata temu na zad, gdy po śmierci jednego z faraonów, drugi obejmujący władzę każe latać z dłutami po świątyniach  i wydłubywać imię poprzednika, lubo każe pisać skrybom, że poprzednik był świnia i uzurpator, robił złe rzeczy a biedny lud cierpiał, że trzeba popleczników jego i rodzinę jego, i sługi jego …wyciąć do szóstego pokolenia, itp. To chyba ludzkość ma w genach. 

Bowiem dzisiejsze czasy niewiele się różnią. Popatrzeć można tylko na partie polityczne w naszym ukochanym kraju i zasłona spada z oczu. Może nie tak drastycznie to wygląda, nikt nikogo do szóstego pokolenia nie wycina fizycznie… No ale może to tylko wynikać z świadomości że nawet wieczny komunizm nie był wieczny. Więc członkowie partii politycznych zdobywających władzę się trochę asekurują. 

Natomiast nienawiść, złorzeczenie, obłuda czasem pewnie i gorsza bo uzupełniona kilku tysiacami lat doświadczeń i wiedzą historyczną...  Co za różnica czy nad Nilem czy nad Wisłą 

Gdy przeglądałem wiadomości, interpretacje kto tu kogo, by z chęcią obraził, popsuł mu szyki, wsadził do pierdla lub postawił przed trybunał.  To doszedłem też do wniosku ze to już judzkość przerabiała. A tak (dla wielu współczesnych „prawych i czystych Polaków” znienawidzeni Żydzi mieli to u siebie za czasów Chrystusa w swoim parlamencie. 

Wszystko się powtarza, niestety z cykliczną precyzją, a my jak zwykle nie umiemy jako społeczności wyciągać wniosków. Bawimy się w politykę i wycinamy się nawzajem jak tylko umiemy. 

Żadnych lekcji z historii nie przyswajamy, nie potrafimy zapobiegać. Może jesteśmy jako społeczności zbyt leniwi lubo całość zbyt głupi, by mądrze z rozwagą podejść do problemów.

Gdy pojawia się głosy rozsądku są traktowane trzydziestym szóstym  sposobem według Erystyki Schopenhauera (co się przekłada mniej więcej na „twoje poglądy są tak samo odrażające jak twoja gęba!”) Gdzie wszelka dyskusja i branie pod uwagę argumentów nie ma sensu. 

Niedawno słyszałem, że ktoś kogoś podał do sądu bo tamten się „wyraził brzydko o przeciwnikach” nie wyzwał obelgami w emocjach, jeno porównał. I dawaj, zaczęła się wojna prawników, sędziów, intelektualistów i kretynów. A maluczkiemu jak była bida tak jest.

Mam dosyć takiego funkcjonowania organizmu państwowego. Wszak to mój dom, moja ojczyzna, moje podwórko i moja klatka schodowa. Mam Sąsiadów i chciałbym żyć z nimi w zgodzie, marzy mi się, byśmy sobie mogli nawzajem pomagać, być życzliwi i serdeczni. Byśmy razem mogli zmieniać wokoło siebie świat, podwórko, miasto na lepsze i przyjaźniejsze. 

Wszak nie jesteśmy pokarmem dla rządzących, administrujących, dla quasi „władców”, posłów, czy współczesnych saduceuszy. Jesteśmy w wolnym, demokratycznym kraju, gdzie ponoć rządzą zasady demokracji. Więc je przestrzegajmy i traktujmy nasz kraj poważnie, bez kretyńskiego ciemnogrodu nakazów, zakazów wymyślanych na poczekaniu, w imię chwilowych interesów, partykularyzmów i Bóg jeden jeszcze wie ilu i jakich idiotyzmów.  
Wiele osób „przy tzw.  władzy” zapomina się, lubo dawno zapomniało, kto tu dla kogo … Koń dla trawy?! Czy trawa dla konia!?

Przypłacamy cyklicznie za swoją narodową głupotę, karmiąc się potem mitami bohaterskich  powstań, zrywów godnych tylko pożałowania największych tragedii uwikłanych w nie ludzi. Nikt nie zwróci im życia, a jedna głupia egoistyczna, ambicjonalna decyzja wysyła na śmierć i zatracenie setki, tysiące istnień. Potem w podręcznikach czytamy jakiego to patriotyzmu trzeba było by coś tam udowodnić. Komu to i po co? Świerczewski (to historycy różni, nie moje wyssane z palca) po pijaku wysłał na rzeź pod koniec wojny żołnierzy, dowództwo AK podejmuje decyzję o powstaniu wiedząc jakie jest stanowisko Londynu, jak jest sytuacja, gdzie i kiedy wywożona jest broń z Warszawy przed powstaniem, gdzie ostrzegają kurierzy z zachodu… Mimo to uczyło  się nas później o bohaterstwie Powstańców, ich tragedii iż stojące nad linią Wisły „Polskie Wojsko” nie mogło nic zrobić, by przyjść z odsieczą Warszawie. Uczy się też takich bzdur jak bohaterska i trudna obrona „Jasnej Góry” podczas potopu szwedzkiego i cud … obrazu który był w tym czasie schowany w klasztorze pod Głogówkiem. To nie (wraże komunistyczne siły o tym napisały – o powyższym  opracowanie zrobili sami Paulini). Naćpani mitami jak kibole przed ustawką brniemy w dziejowej mgle – Sejm traktując jak poletko doświadczalne, lub coś zgoła gorszego.   

Czasem mi wstyd bo wierzyłem, że można liczyć na zdrowy rozsądek. Ale widocznie wytłukli intelektualistów wrogowie Polski w poprzednich wojnach, powstaniach potem zdziesiątkowali Rosjanie, potem Niemcy a na końcu PRL. Kochany PRL bo nic innego nie mieliśmy a w nim , miedzy wierszami, miedzy głupotą budowaliśmy, mając nadzieję, że będzie Wiosna Ludów … No i była . Dzięki niej znów lwia część ludzi wyjechała zasilając intelektem, rękoma pracy itp. karje na zachodzie Europy. 

A tu, jak za "starych dobrych" lat nic nowego na wschodzie, w naszym zaścianku  po staremu…
„Zaś bysie zasiało!
Nooo! Ino cooo?!

A Ruskie Krym wzięły….
Nooo!
Co teara?!”

Chce mi się przytoczyć Cycerona i za to pewnie mogę już pójść pod sąd :o) bo teraz modne, by nie mówić bezkarnie tego co się myśli;

„Quousque tandem abutere, Catilina, patientia nostra”
Gdzie w miejsce Katyliny włożyłbym  nazwiska  polityków a miast „nostra” wstawiłbym „mojej” nie znam natomiast języka i odmian w Łacinie.
Gdybym był dzieckiem bardziej uprawnione by było „Patrzycie! Przecież król jest nagi!!!”
Krzysztof Hajbowicz
Tak dla przybliżenia;
„Quousque tandem abutere, Catilina, patientia nostra”
Z  mowy przeciw draniowi Katylinie, wygłoszonej 8 listopada 63 roku p.n.e. w senacie rzymskim przez  Cycerona po wykryciu spisku, mającego na celu obalenie republiki. W dosłownym tłumaczeniu: „Jak długo, Katylino, będziesz nadużywał naszej cierpliwości?”
http://www.wilanow-palac.pl/quousque_tandem_abutere_catilina_patientia_nostra_jak_dlugo_jeszcze_bedziesz_katylino_naduzywac_naszej_cierpliwosci.html


Saduceusze: Za czasów Chrystusa i ery nowotestamentowej saduceuszami byli arystokraci. Taka grupa, hm, trzymająca władzę.  Zazwyczaj byli bardzo zamożni, zajmowali wpływowe stanowiska, kapłańskie czy arcykapłana, stanowiąc także większość z 70 osobowej rady nazywanej Sanhedrynem. Ciężko pracowali, aby utrzymać pokój w związku z decyzjami Rzymu (gdyż w tym czasie Izrael podlegał rzymskiej niewoli), angażując się jednak znacznie bardziej w politykę aniżeli w religię. Ponieważ chcieli przypodobać się Rzymowi a do tego tworzyli zamożną elitą, toteż nie utożsamiali się za bardzo z przeciętnymi ludźmi, ani też „przeciętny człowiek” nie miał go w poważaniu. Dużo lepsze relacje łączyły przeciętnego człowieka z ludźmi z ugrupowania faryzeuszy. Pomimo, że saduceusze stanowili większość w Sanhedrynie, historia pokazuje że podejmowali tam tematy związane głównie z mniejszością faryzejską, ponieważ faryzeusze byli bardziej popularni wśród mas.

Faryzeusze: W porównaniu z saduceuszami, faryzeusze składali się głównie z średnio zamożnej klasy biznesowej, przez co mieli duży kontakt z przeciętnymi ludźmi. W oczach zwykłych ludzi faryzeusze byli bardziej poważani aniżeli saduceusze. Pomimo, że stanowili mniejszość w Sanhedrynie i rzadziej też zajmowali się kapłaństwem, to jednak w związku z dużym poparciem ludu, wydawało się że mieli duży wpływ na decyzje które zapadały w Sanhedrynie. Znana jest łatka przypisywana Faryzeuszom. Chyba się w tej materii orientujecie.

piątek, 1 lipca 2016

Mity ...

Na pohybel mitom i napuszonym patriotyzmom


Jeśli Masz już dosyć „patriotycznych” banialuk i chcesz się poczuć normalnym mieszkańcem Europy, „kraju nad Wisłą” – znaczy Polakiem. Polakiem bez „bzdurnych mniemań”, napchanego stereotypami, mitami, na temat swojej wyjątkowości jako nacji...


To zapraszam do czytania książek Andrzeja Zielińskiego. Trochę może na początku "zaboleć". Zaboleć poczucie rozrosłej, nie z naszej winy, dumy narodowej, przekonania o wyjątkowości.

Różni się, ta lektura, przedstawianiem naszej ojczyźnianej historii, od tego czym moje pokolenie (a i podejrzewam Wasze też) były karmione przez lata na lekcjach historii.

Jakby było mało tego, wielu polityków nawet dziś fechtuje świadomie, lub mniej takim zakłamanym sposobem widzenia naszej historii.
Chcąc pewnie osiągnąć bardziej lub równie mniej uczciwe rezultaty.  Wiele poruszanych tematów miałem okazję sam w specyficzny sposób sprawdzić – jako niewierny Tomasz publicystyki. Okazało się, że Zieliński miał rację.

Polecam wszystkim którzy szukają, są otwarci i gotowi na prawdziwą historię (w miarę jak pozwalają ostałe się źródła), i nie lubią być oszukiwani, ani sami siebie nie lubią oszukiwać. Jesteśmy tacy sami jak reszta Europejczyków. Różnorodni, fajni, czasem mniej, choć trochę nam oczka zmącono.

Wakacje być może pozwalą na refleksyjne przemyślenia, zweryfikowanie swoich postaw no i jeśli nie będzie dawało spokoju, również zawartości książek. Polecam, zwłaszcza dwie  "Sarmaci, katolicy, zwycięzcy" i "Skandalistów w koronach". Miłej lektury.


I jeszcze jedna wisienka
Polska, jej mity, znaki i symbole



Spotkanie w Krakowskim Klubie Wtorkowym (edycja 23 - 12.02.2013)

„Państwo polskie, jego mity i symbole".
Gościem Klubu był prof. Tomasz Panfil (Instytut Historii KUL)

wtorek, 21 czerwca 2016

W ramach działań antyalkoholowych ....

Dedykowane tym, którzy tchórzliwie kasują stare e-maile, na wszelki wypadek przechodzą na drugi chodnik ulicy, co by nie musieć się uśmiechać życzliwie i odkłonić. 

Dedykuję wszystkim przyjaciołom z i wielbiącym nagle bezwarunkowo teraz PIS. Wiem, mam takie doświadczenie, że „tylko ponoć, krowa nie zmienia poglądów”, ja jednak twierdzę, że trzeba być czasami ślepym baranem, by nie zauważyć tego co ważne i groźne. 

Dlatego barany padają łupem. 
To już przerabialiśmy, inni też przerabiali. Kończy się fatalnie. Kiedyś pono do kawiarni Nowy Świat wtoczył się pijaniusieńki Jan Himilsbach z okrzykiem
„- Intelygencja wypierdalać!”
Wtedy od stolika wstał jeden z nestorów polskiego teatru, równie mający ponoć w czubie i głośno do pozostałych powiedział.
„- Nie wiem jak wy szanowni państwo, ale ja wypierdalam”
Już kilka razy wierzyłem, teraz wiem, i dlatego wypier… (pipa, pipa, pipa)

Zawsze może być jeszcze gorzej, jeśli już nie jest.




źródło zdjęć portal grafik google oraz http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Beata-Mazurek-po-publikacji-zdjecia-kolegi-z-PiS-Dominika-Tarczynskiego-czuje-absmak,wid,18387854,wiadomosc.html?ticaid=1173ac&_ticrsn=3

środa, 18 maja 2016

"Chcieliście Polski, no to ją macie. Skumbrie w tomacie, pstrąg" Konstanty Ildefons Wielki

Samo się pcha na myśl. Pycha, Ignorancja, głupota ludzka konkretnych posłów i posłanek, przedstawicieli rządu czy absurd musi gonić absurd? Wczoraj pani Szydło podczas swej radiowej wypowiedzi groziła karami i ustawami je sankcjonującymi jeśli ... ktoś skrytykuje własny kraj.
 Nie ważne, że „król jest nagi”, każdy kto to powie będzie ukarany?
Jeśli to ma być demokracja…
To nic dziwnego, że nikt nie rozumie co się u nas dzieje. A u nas kamień łupany i epoka Hammurabiego a raczej epoka mamutów. Nawet najciemniejsze „mroki średniowiecza” przy tym …wydają się jutrzenką. Tyle tylko, że czynią to osoby, których o brak inteligencji trudno by posądzać. Tyle, że chyba Lord Wader jest z tej samej strony co oni. Czas poszukać innych rebeliantów i przeciwstawić się mrocznej stronie głupoty. Bo ta jaśniejsza, już dawno zanikła. Mówią, że śmiech to zdrowie, ale tu się już nawet śmiać nie chce :o(
kliknij tutaj jeśli u dołu nie wyświetli się Tobie film;
Print Friendly and PDF