poniedziałek, 4 stycznia 2016

Ku przestrodze nie tylko politykom

"Bzdura Jasnogórska i inne przekręty historyczne na użytek gawiedzi"

Karmieni jesteśmy od urodzenia mitami, to one kształtują nasze postawy wobec świata. Każdy okrzyk, że "król jest nagi!" tępiony jest maniakalnie, jakby był zamachem stanu.
Z uporem maniaka powielamy kłamstwa a każda próba dotarcia do prawdy jest występkiem nie godnym Polaka, patrioty, i „godzi w wyższą racje stanu”.

Gdy przedstawiciele PiSu mówią o mediach narodowych to mnie skręca w środku i rodzi sarkastyczne pytanie.
 - Jakie to mają być media?! 
Czy takie jak całe przedstawianie historii Polski. Takie jak m.in i np. „cudowna heroiczna obrona klasztoru na Jasnej Górze przed wojskami szwedzkimi Karola Gustawa?!”

Bo jeśli tak, to tylko pogrąża mój smutek i bezsilność, że oto przyjdzie nam żyć w oparach absurdu, mitów, kłamstw i manipulacyjnych oszustw. 

Jeśli to tak ma wyglądać, to oznacza jedno; 
– racjonalizm, źródła badań nie będą miały sensu.  Dlatego cieszy mnie fakt, że jeszcze są autorzy, którzy zdzierają z oczu kataraktę i zaćmę intelektualną, oraz obnażają absurdalne pomysły np. polityków chcących nami rządzić za wszelką cenę.

Przypomina mi się taki epizod z mojego życia, gdy odzyskaliśmy swobodę i mogliśmy poczuć powiew wolności po upadku komunizmu. Wszystko było nowe, ciekawe, i otwierało możliwości. Rodziły się zręby demokracji. Nie zawsze wolnej od głupot i naiwności. Zapamiętałem mocno zdarzenie, gdy "ojcowie" pewnego miasta w obecnym zachodniopomorskim postanowili postawić pomnik. Miał on przedstawiać jednego, z domniemanych założycieli miasteczka.  Legitymizowali mit. Bowiem owa postać wcale nie zasługiwała na stawianie jej pomnika. Przyczynił się do wymordowania faktycznych założycieli miasta, sam był okropnym draniem i „zbójcerzem’ nawet na jego czasy potępianym. O tym mówiły źródła historyczne, wiele źródeł różnych. Wystarczyło poszukać. A mimo to ambicje miejscowych rajców (którzy zarówno w poprzedniej komunistycznej opcji czuli się odpowiedzialni za miasteczko, jak i w nowych realiach) postanowili uwiecznić postać na chwałę tradycji i ku pamięci potomności. 

Jako żywo przyczyniali się do tworzenia mitu i wierutnego kłamstwa, mającego kształtować następne pokolenia. Widocznie do czegoś docześnie było to im potrzebne.  Więc zlecono miejscowemu rzeźbiarzowi zrobienie projektu i modelu w klocu drewna. Ponieważ miejscowy rzeźbiarz był nieco „leniwy” i miał pewne „ambicje” nie poszukując w archiwalnych źródłach wizerunku postaci, postawił przed nosem lusterko i zaczął dłubać w drewnie swoje odbicie przyodziane  „średniowiecznymi ustrojstwami” – szyszak, kolczuga i te rzeczy.

Przypadkowy protest miejscowej nauczycielki historii, która nie lubiła miejscowego rzeźbiarza spowodował, że nie zakłamano oficjalnie, w majestacie prawa historii i nie postawiono bandycie pomnika. Było jeszcze drugie dno – ogólnie rzecz biorąc brak środków, a szczegółowiej kłótnia między sponsorami i politykami o kilka istotnie rzutujących na sukces – kto miał z tego mieć największe profity.

Można by tak jeszcze – ale chodzi tu o pokazanie, jak rzeczywistość, partykularne interesy mogą zakłamywać historię, intencje. A co dopiero kiedy mamy do czynienia z mitami kalibru narodowego?!

Ongiś prezydent Bronisław Komorowski czytał w ogrodach pałacu prezydenckiego razem z całym Narodem – sienkiewiczowski „Potop”. Może lepiej by było gdyby poczytał z całym narodem opracowanie paulina jasnogórskiego, księdza Tadeusza Kosa i jego publikację z 2002r., studium „Fundacja klasztoru jasnogórskiego w świetle nowej interpretacji źródeł”. Nie byłoby wówczas takich „perełek sejmowych” jak ta na posiedzeniu 29 grudnia 2005 roku, kiedy to posłowie podjęli uchwałę  upamiętniającą 350 rocznicę zakończenia oblężenia Jasnej Góry i heroicznej obrony tego miejsca, jako symbolu, i ble, ble, ble.

Obrona Jasnej Góry na obrazie Januarego Suchodolskiego
Gdyby posłowie znali historię bardziej, to by nie popełnili takiej gafy. A tak przyczynili się do zalegalizowania kolejnego mitu, a raczej zbioru mitów w skali kraju. Czy to w radni w małych miasteczkach, czy posłowie w sejmie – mechanizm ten sam. A spróbuj to człowieku wyprostować, i powiedzieć że żadnej heroicznej obrony nie było zginął jedynie jeden żołnierz załogi jasnogórskiej i trzech mnichów  po stronie polskiej, i u Szwedów nieco więcej około dwudziestki, a przyczynił się walnie do tych strat przypadek,  bo im jedna z armat burzących była wybuchła i zabiła obsługę.  

Ksiądz Kordecki sam sobie robił public relations („Nowa Gigantomachia”) i wcale nie był taki bohaterski, i patriotyczny. Przy późniejszym czasie, podczas rokoszu Lubomirskiego kazał ostrzelać prorządowych (prokrólewskich) Litwinów, katolików chcących się schronić za murami klasztoru przed przeważającą siłą buntowników. No i pytanie dlaczego nie było beatyfikacji Kordeckiego skoro taki bohater narodowy. Watykan odrzucił wniosek jeszcze za czasu pontyfikatu Jana Pawła II.  I tak dalej i tak dalej…

Teraz w świetle narodowych mediów, narodowego myślenia, narodowego unaradawiania Polaków aż strach pomyśleć, do czego się cofniemy i czym będziemy karmieni przez polityków rządzących.

Unia Europejska już próbuje dać po łapach temu rządowi za „rozwój demokracji w wydaniu PiS”. Świecie oburzamy się hołdując mitom i poczuciu swojej jedynej wyjątkowości, jakbyśmy byli tak cholernie wyjątkowi i lepsi od wszystkich, zapominając, że żyjemy we wspólnocie innych nacji. Tak myśleli Żydzi zakładając swoje państwo, to im pozwoliło przetrwać. Ale czasy i inne, a nacjonalizm czy ruski, czy polski, czy żydowski, czy arabski – tak samo groźny. 

Może czytając książkę Andrzeja Zielińskiego  "SARMACI, KATOLICY, ZWYCIĘZCY - KŁAMSTWA, PRZEMILCZENIA I PÓŁPRAWDY W HISTORII POLSKI" trochę spokorniejemy. Może przestaniemy myśleć, że Polska jest narodem wybranym i leży w centrum galaktyki. Może nauczywszy się pokory odleziemy od nacjonalizmu i mądrze zadbamy o swoją przyszłość znając odczarowaną z mitów i przekonań przeszłość. Czego sobie i Państwu życzę.


Krzysztof Hajbowicz  

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Print Friendly and PDF