"Bzdura Jasnogórska i inne przekręty historyczne na użytek
gawiedzi"
Karmieni jesteśmy od urodzenia mitami, to one kształtują
nasze postawy wobec świata. Każdy okrzyk, że "król jest nagi!" tępiony jest
maniakalnie, jakby był zamachem stanu.
Z uporem maniaka powielamy kłamstwa a każda próba dotarcia do prawdy jest występkiem nie godnym Polaka, patrioty, i „godzi w wyższą racje stanu”.
Z uporem maniaka powielamy kłamstwa a każda próba dotarcia do prawdy jest występkiem nie godnym Polaka, patrioty, i „godzi w wyższą racje stanu”.
Gdy przedstawiciele PiSu mówią o mediach narodowych to mnie
skręca w środku i rodzi sarkastyczne pytanie.
- Jakie to mają być media?!
- Jakie to mają być media?!
Czy
takie jak całe przedstawianie historii Polski. Takie jak m.in i np. „cudowna heroiczna
obrona klasztoru na Jasnej Górze przed wojskami szwedzkimi Karola Gustawa?!”
Bo jeśli tak, to tylko pogrąża mój smutek i bezsilność, że
oto przyjdzie nam żyć w oparach absurdu, mitów, kłamstw i manipulacyjnych
oszustw.
Jeśli to tak ma wyglądać, to oznacza jedno;
– racjonalizm, źródła badań
nie będą miały sensu. Dlatego cieszy
mnie fakt, że jeszcze są autorzy, którzy zdzierają z oczu kataraktę i zaćmę
intelektualną, oraz obnażają absurdalne pomysły np. polityków chcących nami rządzić
za wszelką cenę.
Przypomina mi się taki epizod z mojego życia, gdy odzyskaliśmy
swobodę i mogliśmy poczuć powiew wolności po upadku komunizmu. Wszystko było
nowe, ciekawe, i otwierało możliwości. Rodziły się zręby demokracji. Nie zawsze
wolnej od głupot i naiwności. Zapamiętałem mocno zdarzenie, gdy "ojcowie" pewnego miasta w obecnym
zachodniopomorskim postanowili postawić pomnik. Miał on przedstawiać jednego, z
domniemanych założycieli miasteczka. Legitymizowali
mit. Bowiem owa postać wcale nie zasługiwała na stawianie jej pomnika.
Przyczynił się do wymordowania faktycznych założycieli miasta, sam był okropnym
draniem i „zbójcerzem’ nawet na jego czasy potępianym. O tym mówiły źródła
historyczne, wiele źródeł różnych. Wystarczyło poszukać. A mimo to ambicje
miejscowych rajców (którzy zarówno w poprzedniej komunistycznej opcji czuli się
odpowiedzialni za miasteczko, jak i w nowych realiach) postanowili uwiecznić
postać na chwałę tradycji i ku pamięci potomności.
Jako żywo przyczyniali się do
tworzenia mitu i wierutnego kłamstwa, mającego kształtować następne pokolenia.
Widocznie do czegoś docześnie było to im potrzebne. Więc zlecono miejscowemu rzeźbiarzowi
zrobienie projektu i modelu w klocu drewna. Ponieważ miejscowy rzeźbiarz był
nieco „leniwy” i miał pewne „ambicje” nie poszukując w archiwalnych źródłach
wizerunku postaci, postawił przed nosem lusterko i zaczął dłubać w drewnie swoje
odbicie przyodziane „średniowiecznymi ustrojstwami”
– szyszak, kolczuga i te rzeczy.
Przypadkowy protest miejscowej nauczycielki historii, która
nie lubiła miejscowego rzeźbiarza spowodował, że nie zakłamano oficjalnie, w
majestacie prawa historii i nie postawiono bandycie pomnika. Było jeszcze
drugie dno – ogólnie rzecz biorąc brak środków, a szczegółowiej kłótnia między
sponsorami i politykami o kilka istotnie rzutujących na sukces – kto miał z
tego mieć największe profity.
Można by tak jeszcze – ale chodzi tu o pokazanie, jak
rzeczywistość, partykularne interesy mogą zakłamywać historię, intencje. A co
dopiero kiedy mamy do czynienia z mitami kalibru narodowego?!
Ongiś prezydent Bronisław Komorowski czytał w ogrodach
pałacu prezydenckiego razem z całym Narodem – sienkiewiczowski „Potop”. Może
lepiej by było gdyby poczytał z całym narodem opracowanie paulina
jasnogórskiego, księdza Tadeusza Kosa i jego publikację z 2002r., studium „Fundacja
klasztoru jasnogórskiego w świetle nowej interpretacji źródeł”. Nie byłoby
wówczas takich „perełek sejmowych” jak ta na posiedzeniu 29 grudnia 2005 roku, kiedy
to posłowie podjęli uchwałę upamiętniającą
350 rocznicę zakończenia oblężenia Jasnej Góry i heroicznej obrony tego
miejsca, jako symbolu, i ble, ble, ble.
Obrona Jasnej Góry na obrazie Januarego Suchodolskiego |
Ksiądz Kordecki sam sobie robił public
relations („Nowa Gigantomachia”) i wcale nie był taki bohaterski, i patriotyczny.
Przy późniejszym czasie, podczas rokoszu Lubomirskiego kazał ostrzelać
prorządowych (prokrólewskich) Litwinów, katolików chcących się schronić za
murami klasztoru przed przeważającą siłą buntowników. No i pytanie dlaczego nie
było beatyfikacji Kordeckiego skoro taki bohater narodowy. Watykan odrzucił
wniosek jeszcze za czasu pontyfikatu Jana Pawła II. I tak dalej i tak dalej…
Teraz w świetle narodowych mediów, narodowego myślenia,
narodowego unaradawiania Polaków aż strach pomyśleć, do czego się cofniemy i
czym będziemy karmieni przez polityków rządzących.
Unia Europejska już próbuje dać po łapach temu rządowi za „rozwój
demokracji w wydaniu PiS”. Świecie oburzamy się hołdując mitom i poczuciu
swojej jedynej wyjątkowości, jakbyśmy byli tak cholernie wyjątkowi i lepsi od wszystkich, zapominając, że żyjemy we wspólnocie innych nacji. Tak myśleli Żydzi zakładając swoje
państwo, to im pozwoliło przetrwać. Ale czasy i inne, a nacjonalizm czy ruski,
czy polski, czy żydowski, czy arabski – tak samo groźny.
Może czytając książkę Andrzeja Zielińskiego "SARMACI, KATOLICY, ZWYCIĘZCY - KŁAMSTWA,
PRZEMILCZENIA I PÓŁPRAWDY W HISTORII POLSKI" trochę spokorniejemy. Może
przestaniemy myśleć, że Polska jest narodem wybranym i leży w centrum galaktyki.
Może nauczywszy się pokory odleziemy od nacjonalizmu i mądrze zadbamy o swoją
przyszłość znając odczarowaną z mitów i przekonań przeszłość. Czego sobie i
Państwu życzę.
Krzysztof Hajbowicz
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz