poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Faryzeusze i saduceusze

Czasem myślę, że tak naprawdę niewiele się w pewnych obszarach różnimy od naszych przodków. To nie chodzi o genetykę, tu chodzi o zachowania. A przodkowie nie muszą być z prostej linii. Bo jak uznać się za potomka Egipcjan kiedyś Słowianin?! 

Zachowania zaś te same co kilka tysięcy lata temu na zad, gdy po śmierci jednego z faraonów, drugi obejmujący władzę każe latać z dłutami po świątyniach  i wydłubywać imię poprzednika, lubo każe pisać skrybom, że poprzednik był świnia i uzurpator, robił złe rzeczy a biedny lud cierpiał, że trzeba popleczników jego i rodzinę jego, i sługi jego …wyciąć do szóstego pokolenia, itp. To chyba ludzkość ma w genach. 

Bowiem dzisiejsze czasy niewiele się różnią. Popatrzeć można tylko na partie polityczne w naszym ukochanym kraju i zasłona spada z oczu. Może nie tak drastycznie to wygląda, nikt nikogo do szóstego pokolenia nie wycina fizycznie… No ale może to tylko wynikać z świadomości że nawet wieczny komunizm nie był wieczny. Więc członkowie partii politycznych zdobywających władzę się trochę asekurują. 

Natomiast nienawiść, złorzeczenie, obłuda czasem pewnie i gorsza bo uzupełniona kilku tysiacami lat doświadczeń i wiedzą historyczną...  Co za różnica czy nad Nilem czy nad Wisłą 

Gdy przeglądałem wiadomości, interpretacje kto tu kogo, by z chęcią obraził, popsuł mu szyki, wsadził do pierdla lub postawił przed trybunał.  To doszedłem też do wniosku ze to już judzkość przerabiała. A tak (dla wielu współczesnych „prawych i czystych Polaków” znienawidzeni Żydzi mieli to u siebie za czasów Chrystusa w swoim parlamencie. 

Wszystko się powtarza, niestety z cykliczną precyzją, a my jak zwykle nie umiemy jako społeczności wyciągać wniosków. Bawimy się w politykę i wycinamy się nawzajem jak tylko umiemy. 

Żadnych lekcji z historii nie przyswajamy, nie potrafimy zapobiegać. Może jesteśmy jako społeczności zbyt leniwi lubo całość zbyt głupi, by mądrze z rozwagą podejść do problemów.

Gdy pojawia się głosy rozsądku są traktowane trzydziestym szóstym  sposobem według Erystyki Schopenhauera (co się przekłada mniej więcej na „twoje poglądy są tak samo odrażające jak twoja gęba!”) Gdzie wszelka dyskusja i branie pod uwagę argumentów nie ma sensu. 

Niedawno słyszałem, że ktoś kogoś podał do sądu bo tamten się „wyraził brzydko o przeciwnikach” nie wyzwał obelgami w emocjach, jeno porównał. I dawaj, zaczęła się wojna prawników, sędziów, intelektualistów i kretynów. A maluczkiemu jak była bida tak jest.

Mam dosyć takiego funkcjonowania organizmu państwowego. Wszak to mój dom, moja ojczyzna, moje podwórko i moja klatka schodowa. Mam Sąsiadów i chciałbym żyć z nimi w zgodzie, marzy mi się, byśmy sobie mogli nawzajem pomagać, być życzliwi i serdeczni. Byśmy razem mogli zmieniać wokoło siebie świat, podwórko, miasto na lepsze i przyjaźniejsze. 

Wszak nie jesteśmy pokarmem dla rządzących, administrujących, dla quasi „władców”, posłów, czy współczesnych saduceuszy. Jesteśmy w wolnym, demokratycznym kraju, gdzie ponoć rządzą zasady demokracji. Więc je przestrzegajmy i traktujmy nasz kraj poważnie, bez kretyńskiego ciemnogrodu nakazów, zakazów wymyślanych na poczekaniu, w imię chwilowych interesów, partykularyzmów i Bóg jeden jeszcze wie ilu i jakich idiotyzmów.  
Wiele osób „przy tzw.  władzy” zapomina się, lubo dawno zapomniało, kto tu dla kogo … Koń dla trawy?! Czy trawa dla konia!?

Przypłacamy cyklicznie za swoją narodową głupotę, karmiąc się potem mitami bohaterskich  powstań, zrywów godnych tylko pożałowania największych tragedii uwikłanych w nie ludzi. Nikt nie zwróci im życia, a jedna głupia egoistyczna, ambicjonalna decyzja wysyła na śmierć i zatracenie setki, tysiące istnień. Potem w podręcznikach czytamy jakiego to patriotyzmu trzeba było by coś tam udowodnić. Komu to i po co? Świerczewski (to historycy różni, nie moje wyssane z palca) po pijaku wysłał na rzeź pod koniec wojny żołnierzy, dowództwo AK podejmuje decyzję o powstaniu wiedząc jakie jest stanowisko Londynu, jak jest sytuacja, gdzie i kiedy wywożona jest broń z Warszawy przed powstaniem, gdzie ostrzegają kurierzy z zachodu… Mimo to uczyło  się nas później o bohaterstwie Powstańców, ich tragedii iż stojące nad linią Wisły „Polskie Wojsko” nie mogło nic zrobić, by przyjść z odsieczą Warszawie. Uczy się też takich bzdur jak bohaterska i trudna obrona „Jasnej Góry” podczas potopu szwedzkiego i cud … obrazu który był w tym czasie schowany w klasztorze pod Głogówkiem. To nie (wraże komunistyczne siły o tym napisały – o powyższym  opracowanie zrobili sami Paulini). Naćpani mitami jak kibole przed ustawką brniemy w dziejowej mgle – Sejm traktując jak poletko doświadczalne, lub coś zgoła gorszego.   

Czasem mi wstyd bo wierzyłem, że można liczyć na zdrowy rozsądek. Ale widocznie wytłukli intelektualistów wrogowie Polski w poprzednich wojnach, powstaniach potem zdziesiątkowali Rosjanie, potem Niemcy a na końcu PRL. Kochany PRL bo nic innego nie mieliśmy a w nim , miedzy wierszami, miedzy głupotą budowaliśmy, mając nadzieję, że będzie Wiosna Ludów … No i była . Dzięki niej znów lwia część ludzi wyjechała zasilając intelektem, rękoma pracy itp. karje na zachodzie Europy. 

A tu, jak za "starych dobrych" lat nic nowego na wschodzie, w naszym zaścianku  po staremu…
„Zaś bysie zasiało!
Nooo! Ino cooo?!

A Ruskie Krym wzięły….
Nooo!
Co teara?!”

Chce mi się przytoczyć Cycerona i za to pewnie mogę już pójść pod sąd :o) bo teraz modne, by nie mówić bezkarnie tego co się myśli;

„Quousque tandem abutere, Catilina, patientia nostra”
Gdzie w miejsce Katyliny włożyłbym  nazwiska  polityków a miast „nostra” wstawiłbym „mojej” nie znam natomiast języka i odmian w Łacinie.
Gdybym był dzieckiem bardziej uprawnione by było „Patrzycie! Przecież król jest nagi!!!”
Krzysztof Hajbowicz
Tak dla przybliżenia;
„Quousque tandem abutere, Catilina, patientia nostra”
Z  mowy przeciw draniowi Katylinie, wygłoszonej 8 listopada 63 roku p.n.e. w senacie rzymskim przez  Cycerona po wykryciu spisku, mającego na celu obalenie republiki. W dosłownym tłumaczeniu: „Jak długo, Katylino, będziesz nadużywał naszej cierpliwości?”
http://www.wilanow-palac.pl/quousque_tandem_abutere_catilina_patientia_nostra_jak_dlugo_jeszcze_bedziesz_katylino_naduzywac_naszej_cierpliwosci.html


Saduceusze: Za czasów Chrystusa i ery nowotestamentowej saduceuszami byli arystokraci. Taka grupa, hm, trzymająca władzę.  Zazwyczaj byli bardzo zamożni, zajmowali wpływowe stanowiska, kapłańskie czy arcykapłana, stanowiąc także większość z 70 osobowej rady nazywanej Sanhedrynem. Ciężko pracowali, aby utrzymać pokój w związku z decyzjami Rzymu (gdyż w tym czasie Izrael podlegał rzymskiej niewoli), angażując się jednak znacznie bardziej w politykę aniżeli w religię. Ponieważ chcieli przypodobać się Rzymowi a do tego tworzyli zamożną elitą, toteż nie utożsamiali się za bardzo z przeciętnymi ludźmi, ani też „przeciętny człowiek” nie miał go w poważaniu. Dużo lepsze relacje łączyły przeciętnego człowieka z ludźmi z ugrupowania faryzeuszy. Pomimo, że saduceusze stanowili większość w Sanhedrynie, historia pokazuje że podejmowali tam tematy związane głównie z mniejszością faryzejską, ponieważ faryzeusze byli bardziej popularni wśród mas.

Faryzeusze: W porównaniu z saduceuszami, faryzeusze składali się głównie z średnio zamożnej klasy biznesowej, przez co mieli duży kontakt z przeciętnymi ludźmi. W oczach zwykłych ludzi faryzeusze byli bardziej poważani aniżeli saduceusze. Pomimo, że stanowili mniejszość w Sanhedrynie i rzadziej też zajmowali się kapłaństwem, to jednak w związku z dużym poparciem ludu, wydawało się że mieli duży wpływ na decyzje które zapadały w Sanhedrynie. Znana jest łatka przypisywana Faryzeuszom. Chyba się w tej materii orientujecie.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Print Friendly and PDF